Niebiańskie marzenie
Czy długo można tak kochać
Miłość codziennie wyznawać
W dzień marzyć a nocą szlochać
Modły co rano odprawiać
Jak rozwiać rosnący niepokój
Bo spóźnia się ledwie trzy doby
Gdy wraca pojawia się spokój
Co lekiem jest na jej choroby
Są dla tych dwojga cierpieniem
Z którym przyjaźnić się muszą
Czas chemii to pocieszenie
Lecz mury życia się kruszą
I kiedy ją znowu opuści
W nadziei że zrzucił to z siebie
Że wyszedł z nałogu czeluści
Ona odpocznie już w niebie
Tam marzyć będzie że razem
Bez żadnych cierpień w chorobie
I pełni niebiańskich wrażeń
Poświęcą się tylko sobie
Komentarze (3)
Są podatni na uzależnienia i z nich nigdy nie
wychodzą. Tu wiara się nie sprawdza.
samotność we dwoje zawsze boli bardziej
Rzeczywiście dramatyczny ale wierzę w dobre
zakończenia...
Pozdrawiam serdecznie.