Niebo z widokiem na niebo
Szłam rano ulicą wybrukowaną, opuszczoną przez ludzi na chwilę przestał padać deszcz upadłam- nikt się nie odwrócił tylko los podszedł i depną na mą dłoń...
Dziwny dzień...
Piotruś pan złamał ramię
w trzech miejscach
z przemieszczeniem
czarny Filemon przebiegł mi drogę
i zawrócił
okazało się
że nie wierzę z Boga Spinozy
bezczelnie wdarłam się w ułamek
naszej trudnej historii
bezsensownie myślałam
że na rodzinie nie można się zawieść
upiekłam za słodki sernik
zjadłam trochę konserwy z puszki
i teraz boli mnie wątroba
przez cały dzień myślałam o pigwinach...
a mimo to spadł w końcu śnieg
I los mnie okłamał
kolejny raz
pozwolił żebym wpuściła się w kanał:
już cię nie kocham-
powiedziałam.
...
I śnieg nadal padał
i nadal bolała wątroba
trochę mnie mdliło od sernika-
a mimo to
moje życie ciągle było niebem
z widokiem na niebo
pokonał mnie- tyran niegodny wiązać mi rzemyków u sandałów
Komentarze (3)
Fajna gra słów. Dobrze się czyta :)
dobrze się czyta ten wiersz- ujęłaś mnie swoją
fantazją:) pozdrawiam no i oczytaniem.
Dobry! taki szczery. Bardzo mi się podobają fragmenty
z czarnym Filemonem i Piotrusiem Panem. Trzeba w końcu
żyć i przestać wierzyć w bajki;]