Niech inni lzy ronią...
Wyprawa,która miala dać nadzieję znajomej...
Gubisz Boga w codzienności,
Biegu i zlości,
Bez milości,
Bez wiary.
Bez nadziei...
Wspomnień i tęsknień mary,
Odganiasz lapka na muchy,
A do poduchy...
Bezsenność i strach.
Za zbyt dlugie noce,
I zbyt odważne stwierdzenia...
Nie czas się zmieniać,
Lecz przemieniać...
Beznadzieję w nadzieję,
Lęk w odwagę,
Wątpliwości w wiarę,
I odgonić tęsknień marę,
Bożą dlonią...
A do poduszki...
Niech inni lzy ronia.
Za zbyt krótki sen,
I za oczy przepelnione strachem...
...a przyniosla wiersz,pelno radości i wiarę,że czeka nas jeszcze coś dobrego.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.