niewierna
............
Boże, tak najmniej to żyć potrafię
kochać trochę więcej
ale też nie wiele...
Boże , a już wcale nie umiem
przyjść od tak ....do Ciebie w
niedzielę
Serce otwarte na świat
czeka na mnie kaplica i te drzwi
czekam ...bo nie chce tam wejść
bo ze wstydu wiara we mnie śpi
Obiecałeś mi życie bez lęku
w słowach babci mi to obiecałeś
miałam może z lat kilka
może pięć...
a ty po prostu kłamałeś
Boże, życie nie jest miłe ani dobre
ono jakoś mnie nie oszczędzało
tyle razy do Ciebie szłam
ale twoje kłamstwo mnie zawsze
wracało...
teraz wiem, że albo ciebie nie ma
albo...
cicho!!!
....to niewiara mi przeszkadza!
A więc...albo ciebie Boże nie ma
albo życie to z sola
czekolada.....
Komentarze (2)
Chyba nie zrozumiałeś (aś), nie lubię pisać prosto bo
gdybym miała pisać dla chłopa ze wsi to użyłabym słowa
słona, a tu pyk wolałam aby ktoś zinterpretował....nie
bądźmy płytcy....
Podoba mi sie, pięknie to opisałas.. Ale Bog kiedys
sie wywiąże z obietnicy trzeba w to wierzyc i Ci tego
zycze;) pozdrawiam, Zaneta