Niewyspana-zakochana
Straciłam wiarę w cokolwiek..
Poddałam się i nie walczę..
Wiem, że koniec nadejdzie..
I nawet jeśli to oznacza ból nic nie jest
gorsze od tego co czuję teraz..
Chyba, ze wieczność będzie pełna łez..
A ja będę w niej trwać
Pozbawiona możliwości samobójstwa..
Wiesz, on tam teraz jest..
Taki nieodporny na ten ból
Ktory wypełnia moją codzienność..
chciałabym położyć go na piersi i pozowolić
zasnąć, otrzeć łzy..
Chyba, że mnie nie kocha
Tylko kłamie prosto w twarz
Herezja? Nie strach..
A jednak to ja muszę..
Być silna dla niego
By zachować jego miłość
I dla nas by nie cierpieć, nie umierać, nie
płakać..
Choć ja przy nim taka wątła
Słaba, mała, niepozorna
Walczyć dalej będę..
Dla niego.. Bo on.. Boi go jeszcze można uchronić. Nie pozwolę mu popełnic tego samego błędu. Musi walczyć.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.