noc..
noc .. gdzieś wysoko gwiazdy goreją
w egoistycznym samozachwycie,
a dłoń ku twej skórze sięga z nadzieją
na zatracenie się w słodkim niebycie,
na sefirotów chóry niebieskie,
co głosów tysiącem uświęcą konanie,
na ufne oddanie i tchu powstrzymanie,
i oczekiwanie..
.. na grozę chwili tej cudnej
straszliwą,
gdy każda inna przy niej jest biedną,
której już nic powstrzymać nie może,
a wszystkie żyły łączą w tę jedną,
jedyną.. boże..
i czerwień rozpryska się świateł feerią,
co blask gwiezdny tłumi w ich próżnym
zachwycie
i jakby z pędzla strzepniętą serią
zastyga na suficie..
.............................
poranek - ospały i zły, bo sen mi
wydziera..
lecz czemu wciąż ciemno za oknem - to rzecz
oczywista..
cały dzień ciemny będzie
bo noc
była świetlista..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.