Oblicze zdrady
Na torze jak pędząca lokomotywa
Życie człowieka mknie do przodu
Jak błyskawica z jasnego nieba
W letnim, upalnym, gasnącym dniu
Pojawia się błysk gromu
Rujnując, w perzynę obracając podwaliny
szczęścia
Krótki nieba gniewny gest
Wstrzymuje naszą wędrówkę
W krzyku rozpaczliwym
W łez strumieniu
Tu gdzie jeszcze chwilę temu szczęście i
miłość gościło
Rozpacz i płacz, pytania serca bez
odpowiedzi
Dlaczego to właśnie mój dom
Moja miłość
Tak ciężki cios otrzymała
Dlaczego to właśnie mnie
Ból i strach tak naglę doświadcza
Dlaczego to właśnie w moją miłość
Zdrada się wkradła
Dlaczego to w moje ognisko
Syczące polano ktoś włożył
I dymem siwym, gryzącym
W oczy uderzył
Zamieniając jasność przeszłości
W mglistą niepewną przyszłość
Dlaczego szczęście odeszło…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.