Obserwacje okienne
I
Brodzenie w odmętach okruszyn
dziobanych przez ptactwo.
Okruchy plakatów nadrzewnych
- od miesięcy niewyborczych
są oplute śliną deszczu.
Nie mogą się wytrzeć. Wyblakły
jak znudzone twarze na nich
z domalowanym zarostem.
Pędzi wóz strażacki, a za nim ambulans.
Pędzi na zabój, by klient nie umarł.
II
Krew wypływa z rury wydechowej
jak ze zjeżdżalni w parku wodnym
przez palce kratek kanalizacji
w głąb podziemnych ksiąg wieczystych.
Pędzące woły wdepnęły w kałużę
zabrudzając spodnie przechodniów.
Śłońce złośliwe nadało temu
wydarzeniu jaskrawych kolorytów.
Udało się chlusnąć w zastygłe plakaty.
Ptaki od okruszyn przyleciały się napić.
III
Wypompowywany dym z gardeł kominów
przesłania ludziom oczy opaską.
Rozrośnięty krawężnik to żyrafa
dla kolibra. Rubikon nie
do przekroczenia dla Juliuszów i
Cezarych.
W tupecie zamiast wieńca. Bez stalowego
miecza.
Z histerią podbijania nowych krain
w rozsypanym rydwanie. Na koniu
wycieńczonym.
Chowają w głębi portfeli zdjęcie
Kleopatry
Przed Brutusem, nożem i pchnięciem
demaskacji.
Komentarze (1)
Ładna poezja Narracja pozwala na widzenie oczami
autora Wiersz wciąga i zaciekawia Brawo Jest bardzo
dobry