Odchodzimy!
Odchodzimy! Pożegnajmy się.
Pod niebem ze szkarłatu,
pod smutną lampą w parku.
Każdy na innym wietrze,
w ciemne stepy, do siebie.
W otulonej szarą mgłą nocy
sami zniknęliśmy najpierwej,
zanim czerń dotknie róż,
póki księżyc się nie obudzi.
Oswobodzone orki
z oceanów porcelanowych,
żurawie albatrosowe
nad rzeką i na granicie,
bez iskry i w nieżywym tonie
autor
Zbuntowany Wędrowiec
Dodano: 2007-10-30 21:59:03
Ten wiersz przeczytano 595 razy
Oddanych głosów: 2
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.