Taki tam wiersz 3
Nie udowodnię tej miłości przypisanej,
bo śpię, zamroczony śpię. Nareszcie!
Nie uznam tej miłości urodzonej,
bo zwiędły astry, bo ziemia za miękka.
Nie wierzę tej miłości fantazyjnej,
bo nie zefir w niej wieje, a piekło
leje.
Nie ulegnę tej miłości pozłacanej,
bo nie jest jesienią, tylko srogą zimą.
Nie odeszła ta miłość, ciągle bywa.
Natrętnie otwiera swoje wrota,
swoim chyżym blaskiem onieśmiela.
Hiacynty ma w dłoni, wiśnie na ustach.
Każe z nich spijać swój sok,
każe mieszkac niedaleko, a byc obok.
Stopił się lód, wyschło bagno fałszu,
nastał mgłą otulony nowy sen...
Komentarze (1)
ciekawe porównania i intrygujący ;) tytuł :)