odlot /cz.1/
/orient ekspres/
chłopiec nie wyrasta z niepoważnych
marzeń
i choć już od dawna nosi długie spodnie
w wiklinowym koszu chowa się jak malec
po to by pokonać lęki i słabości
kiedy wielki balon powietrzem nabrzmieje
i przetną łączącą z lądem pępowinę
wbrew prawom natury unosi nad Ziemię
masywną gondolę z pilotem i widzem
świat maleje w oczach, nogi jakby z waty
pod stopami pola, drzewa i wzniesienia
czerwony horyzont skwierczy nad górami
wkrótce złote Słońce na niebo wypłynie
na dole krasnale poprawiają czapki
cienie skalnych szpicy wplątują się w
drogi
wokoło podobne, kolorowe bańki
a pod nimi małe, wiklinowe kosze
pierwszy promień szczelną kotarę rozrywa
rozbłyskują oczy i dziesiątki fleszy
palnik głośno zawył w stronę półksiężyca
rozdziawiły usta zachwycone dzieci
/c.d.n./

mroźny



Komentarze (6)
Uświadomiłeś mi jak wielu rzeczy nie widziałam i nie
poznałam.
Poczułam się jak dziewczynka, która zrzuciła marzenia,
jak za krótkie sukienki, zamiast sprawdzić, czy dobrze
wygląda w mini. Pozdrawiam.
Przygoda i to z górnej półki, to wiersz niewątpliwie
nie tylko dla dzieci. B. dobry wiersz czekam na II
cześć....brawo.
pięknie narasta napięcie widowiska i tworzy się
ruchomy obraz To dobry wiersz:) Pozdrowienia
chyba bym się trochę bała:)
ciekawie sie zapowiada
ten "mrozny" Ci nie pasuje piszesz bardzo ciepło:)
pozdrawiam serdecznie:)
Zapowiada się bardzo ciekawa relacja z lotu balonem.
Żywy opis, fajne porównania. Pozdrawiam.