...Odpłyń...
...Dla tych przez których ćpam....
Dziś znowu ćpałam..
Dziś znowu...
Na dnie leżałam...
Przez chwile odleciałam...
I wolna byłam...
Jak piórko na wietrze...
Jednak to trwało chwilkę...
Chciałam by to trwało dłużej...
Radosne uniesienie...
Piękne zapomnienie...
Więc znowu zaćpałam...
Ale chyba przechowałam....
Leżąc na łóżku..
Z bólu cierpiałam...
I znowu zapomniałam...
Jednak gdy się obudziłam...
Zobaczyłam..
Łóżko we krwi całe...
I wielką ranę...
Na mej ręce zostawioną...
Żyletką zrobioną....
W tedy ujrzałam anioła mego...
Przywdzianego w czarne szaty...
Mówiącego...
Że gdy umrę i przyjdzie mój czas...
Zabierze mnie...
I juz nigdy nie wrócę...
A tym czasem...
Mam nie odpływać..
Bo gdy odpłynę za daleko..
Zgubie swą ścieżkę…
I już nigdy na nią nie powrócę...
...Żadnych wyżutów....
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.