Odziana w smutek
Zrodzona wzgardzona,
Znienawidzona przez niebiosa,
Odziana w smutek…
Jestem światłem upadającego świata
Poruszam się z przebiegłością
drapieżcy…
Poza oświetlonym ogniem - "kręgiem mego
życia"
Noc koi me zimne już serce…
Na chwilę …odnajduje jego puls,
lecz…
mierzę go nożem, który wykułam w
cierpieniu…
Znów zmagam się ze swymi snami z delikatną
duszą…
Z innym kochankiem w ramionach…
I modle się do księżyca wschodzącego w
pełni…
do gwiazdy poruszającej się z tak
nieskończonym wdziękiem…
Spowita samotnie w zasłonę zmroku
Kroczę, samotnie…
Przytłoczona nieszczęściem a jednak
blaskiem…
Oh słodka Nocy
Jak wiele tajemnic mogę wyczytać z Twej
twarzy
I choć me łzy….
Padają jak okruchy szkła, co
pękło…
płynę jak… ”rzeka
grzesznicy”
By upamiętnić
Erotyczne skazy…
Tak mogę jeszcze!!!
Przeciwstawić się Niebu
Wśród mgieł
Strasznych cieni zmierzchu
Lecz, po co?
Skoro….
Palące Słońce spieszy by Mnie
ucałować…
Lecz okrucieństwa i mitu nie zdołam,
zatopić w strumieniach rzeki…
Bo pozostanie jeszcze …
pociemniałe niebo rozkoszy i
słonce…
widzące dla mnie jeszcze
nadzieje…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.