Okaleczona droga
Świtem
gdy miasto śpi snem lękliwym,
słyszysz bolesne westchnienie
minionych istnień, drętwiejesz.
Oczy
wijące się z przerażenia
nie pozwalają nie widzieć.
Ona leży wśród pożogi
na rozdartej bombą drodze.
Nie patrz
bo zapamiętasz na zawsze
obraz jeżącego się zła.
Pogubisz inne wspomnienia.
Przeżyj.
autor
Pani L
Dodano: 2022-05-28 17:01:30
Ten wiersz przeczytano 1415 razy
Oddanych głosów: 22
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (26)
Bardzo dramatyczny wiersz.
Twój komentarz również bardzo smutny.
Wojna przytłacza, okalecza, wykorzystuje i zabija.
Poruszający wiersz.
Nie ma słów...
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę dobrego zdrowia.
Przerazajace co czytam:(
Duzo zdrowia Lariso
Pozdrawiam
Bardzo wymowne, poruszające serce wersy, także Twój
Elu komentarz, pozdrawiam ciepło i ślę serdeczności.
Kochani
Mam duży problem z oczami dlatego mało piszę i
nieczęsto odwiedzam, sorki.
Jutro jest mój dzień "dostępu" do laptopa, natychmiast
pojawię się pod wierszami. A tymczasem dziękuję i
pozdrawiam. Ela.
Piękny dramatyczny wiersz. Az westchnęła. Ileż to
ludzi niewinnych odejdzie na tamten świat. A życie
takie piękne.
Bardzo. bardzo okaleczona.
A swoją drogą bez komentarza odautorskiego zapewne bym
nie trafiła na właściwy odbiór wiersza.
Zaś po komentarzu powiem tyle - ten odludzki proceder
trwa wiecznie. I wojny nie było, a na oczach innych
uprawiany za przyzwoleniem wszystkich władz. I TO JEST
TRAGEDIA LUDZKA, a w zasadzie nie ludzka, tylko
kobiet, bo tych "biznesmenów" uznaję za potworów.
Dobrze oddany mechanizm powstawania traumy. Przeżycie
wojny może człowieka zmienić na zawsze. Pozdrawiam:)
Poruszający zarówno wiersz jak i komentarz pod
wierszem.
Wiersz poruszający, przeczytałam również Twój
komentarz, Elu,
faktycznie to jest bulwersujące, o czym piszesz, mam
na myśli tych werbujących podleców.
Pozdrawiam wieczornie.
Twój komentarz naprowadza odbiorcę na właściwe tory
odbioru wiersza. Smutne, bardzo smutne. :):)
Wczoraj przyszły pod moją bramę dwie młode Ukrainki,
prosiły o wynajęcie ich do prac domowych. Ja nie mam
takich potrzeb, ale zaprosiłam je do domu na obiad i
ciasto. Oczywiście wywiązała się rozmowa. Obie biegle
mówiły po angielsku, na szczęście w domu był syn,
który też z angielskim nie ma żadnego problemu,
opowiadały o sytuacji w Kijowie. Fakty które podawały,
sprawiły, że trudno jest mówić nawet o odrobinie
człowieczeństwa po stronie rosyjskich żołnierzy.
Obie straciły w Kijowie najbliższych, do Polski
uciekły dwa tygodnie temu. Zanim trafiły do Legionowa
koczowały na dworcu zachodnim, gdzie spotkały się z
propozycją pracy w " domach publicznych". Na własną
rękę udało im się przedostać się do Legionowa i
zatrzymać się w "Arenie".
Chcą wracać do Ukrainy, jakoś się nie dziwę.
Oczywiście, że wspomogłam pieniędzmi, ale oburzona
jestem tym werbunkiem. Zobaczcie co z ludzi robi
wojna, czy ci werbownicy są jeszcze ludźmi?