Okruchami siebie
Okruchami siebie
Karmię wygłodniałego ptaka samotności
Zamieszkał on kiedyś we mnie
- mówił że na chwilę tylko zajrzy
Bo nie ma się gdzie podziać -
Więc przygarnąłem go bo mam dobre serce
Ale on zadomowił się i został nieco dłużej
-
Dłużej niż mogłem przypuszczać !
A ja dziś nie potrafię
Brutalnie wyprosić go za swoje drzwi
sercowe
Nie potrafię !!!
Bo przecież lubię ptaki . . .
Więc kruszę siebie na drobne kawałki
I karmię intruza okruchami życia
Bo może kiedyś się okaże
Że mając niegdyś dobre serce
Tylko na tym zyskam a nie stracę
Łudzę się więc tą nadzieją wielką
Że smutek w radość rychło się zmieni
I nigdzie nie odfrunie potem
I nadal będzie mieszkał on we mnie
Cudownie przemieniony
Tak jak mieszka od tej chwili
Gdy któregoś dnia przypadkiem
Pojawił się zagubionym ptakiem w moim
oknie
A ja zaprosiłem go do środka
Bo przecież lubię ptaki . . .
Robert Kruk, 21.06.2006r.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.