Okulary katastrofy
Zagonieni, zasapani,
tworzymy rzeczywistość naszych potrzeb.
Już dawno zapomnieliśmy,
o drewnianych chatach naszych dziadów.
Po co patrzeć w niebo, kiedy świat
dookoła
może być taki, jaki my tego chcemy?
Niewiele jest gorących,
światełek w naszych sercach.
Nie płoną, bo my oddalamy się od siebie,
tłumiąc krzyk wydostający się z dna
duszy.
Karmimy się półprawdą,
ślepnąc z barku nadziei i wiary.
Kiedy założymy okulary katastrofy,
ze zdziwieniem otworzymy zaspane oczy.
Świata pamiętanego z dzieciństwa nie
będzie,
zostaną po nim zgliszcza niepohamowanych
ludzkich dążeń.
Komentarze (3)
Kilka drobnych poprawek, kilka metafor i praca nad
warsztatem poetyckim a będzie całkiem dobrze. Na razie
jest nieźle. Pozdrawiam cieplutko.
tak polprawdy nam wystarcza...takie bylejakie zycie
wiekszosc zadowala...a nawet jesli nie...gdzi sie
ztym
wszytskim...schemtay...ach!ladnie,wymownie.Zyciowo:)
Jesteśmy zaganiani, glusi i slepi, karmimy sie
półprawda a swiat zbliza sie ku koncowi...dobry klimat
wiersza