OMAMY W METRZE
Kolejny wiersz s serii wierszy pisanych z Londynu
Jade,jade metrem,znowu Ciebie nie ma
Bo to chyba wtorek dzisiaj
Moze nienajlepiej zeby myslec na ten
temat
Moze szkoda na to zycia
Ale w metrze jest chwil pare na to
rozmyslanie
Kiedys serce otworzylas,kiedy tak
jechalem
Za oknami nic nie widac,chociaz juz jest
ranek
Byle tylko nie przegapic kiedy moj
przystanek
Wtedy tak namietnie bilet mi sprawdzalas
A ja wtedy zamyslony jakis bylem
A ty patrzac na mnie dwa przystanki
przejachalas
I tak mysle teraz ze cos przegapilem
Jade,jade. W glowie mysli pedza tak, ze az
sie gotuje
Obok ludzie tacy sami,jakos tak to czuje
Moze wstac i krzyknac do nich czemu ciagle
spicie`
Ale ktos mi rzekl-nie warto bo takie jest
zycie
Ciebie nie ma,nie ma,ust twoich nie
widze
Pelno innych kobiet w metrze,lecz chyba sie
wstydze
No i czasem jedna z druga jakos na mnie
wpadnie
I piersiami mnie przygniecie,potem spojrzy
na mnie
Codziennie pod ziemia jakos tak sie
dzieje
A ja dalej wypatruje czemu nie ma
Ciebie?
Kiedys jednak wsiadziesz, jak kanar
poszczujesz
Spojrzysz znowu na mnie slodko i mnie
skontrolujesz
Niech znow tkliwa reka twoja uchwyci moj
bilet
Ja uchwyce Ciebie w oku i cala te chwile
Moze potem po robocie jakos sie spotkamy
Ale moze sen to tylko,moze to omamy
Jade metrem,jade,znowu nie ma Ciebie
Ale dzisiaj nawet calkiem fajnie mi sie
jedzie
Jakis koles z boku cos mi opowiada
A ja patrze-green park station,o k.....
wysiadam
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.