Wiersze SERWIS MIŁOŚNIKÓW POEZJI GRUPA AUTORÓW BEJ

logowanie
Zaloguj
Nie pamiętasz hasła?
Szukaj
Więcej wierszy na temat: Rodzina

Oni i kosmos. Robi i Gaba


4.


W nowym mieszkalniku jest zupełnie inaczej. Ludzi jest więcej. Oprócz dwojga tych, którzy nas przywieźli, czyli nowej mamy i taty, jest jeszcze troje. Już wiemy, że na dwa większe od Ja wołają: Tomi i Vivi.
Ale to trzecie intryguje Ja najbardziej, bo jest takie malutkie, mniejsze od Ja i wcale nie mówi, tylko mruczy, sapie, podśpiewuje i prycha tak jak my. Lecz ono nie rozumie Ja. Czasem tylko naśladuje niektóre dźwięki, które wydajemy.
Za to ten futrzasty, ten Lisek, co chodzi na czworakach, tak jak Ja teraz – mówi do nas w naszych głowach.
Zaraz po przybyciu Ja schowaliśmy się w kącie i nie chcieliśmy z niego wypełznąć, choć kusił nas zapach jedzenia. Futrzasty wtedy powiedział:
– Nie bójcie się. Idźcie, tam jest jedzenie dla was. A my posłuchaliśmy go. Pozwoliliśmy Vivi zaprowadzić się do stołu, przy którym ona i mama nakarmiły Ja łyżką. Nowe jedzenie bardzo nam smakowało, ale Ja wolelibyśmy jeść rękoma. Te przedmioty, których używają wszyscy pozostali domownicy, są zupełnie niepotrzebne.
Zrozumieliśmy dość szybko, że Robi to jedno z Ja, a Gaba to drugie. W naszym domu rodzice mówili do Ja: gówniarze (tata) albo: dzieci (mama).
Vivi wczoraj wykąpała Ja w wannie pełnej piany, wytarła w pachnący ręcznik, a mama przebrała w suche i czyste rzeczy.
Po kolacji położono nas spać. Najpierw do oddzielnych koj, ale kiedy Gaba zaczęła rozpaczać, pozwolono Ja leżeć razem. Spaliśmy już potem spokojnie, choć ta dziwna koja unosiła Ja w powietrzu. W poprzednim domu koje było twarde i nie dostosowywały się do kształtu ciała.
Kiedy się obudziliśmy, zobaczyliśmy, że Lisek – bo tak wołają na futrzastego – śpi obok Ja. Poczuliśmy coś dziwnego, coś, czego nigdy dotąd nie zaznaliśmy. Było nam dobrze. Inni również byli mili, mówili do Ja cicho; nie krzyczeli nawet, kiedy Gaba w czasie snu zmoczyła się.

Ja z każdym dniem boimy się coraz mniej. Osobne imiona czasem jeszcze nam się mylą.
Pewnego ranka sami wypełzliśmy z kąta. Stanęliśmy na nogach i podeszliśmy do stołu. Po wielu próbach nauczyliśmy się korzystać z łyżki i widelca, choć część jedzenia lądowała obok talerzy lub pod stołem, z czego Lisek z zadowoleniem korzystał.
Gaba kilka razy celowo upuściła chleb z pastą jajeczną.
Tak nazywa się to smaczne na chlebie. Chleb smakuje nam najlepiej, bo w dawnym domu dostawaliśmy go czasami i był to nasz największy przysmak. Teraz Ja poznajemy wiele nowych smaków i zapachów.
Lisek stale kręci się w pobliżu i dodawaje nam otuchy, więc Ja przestaliśmy już krzyczeć i wyrywać się podczas ubierania. Nie lubimy ubrań, bo w domu często chodziliśmy w samych majtkach i wcale nie było nam zimno. Teraz Gabie założono coś, co nazwano sukienką, a Robi dostał spodnie. Było nam bardzo niewygodnie, jednak nie mieliśmy odwagi pozdejmować z siebie tych krępujących ruchy rzeczy. Gaba trochę szarpała za falbanki, ale nawet wtedy, gdy oderwała kawałek, nie dostała lania.
Najchętniej Ja siedzimy w kącie i bawimy się z Liskiem, który stale do nas mówi w naszych głowach. Nie słowami, lecz Ja go doskonale rozumiemy. Przekazuje nam spokój i zadowolenie z pełnych brzuszków i przyjemność podczas dotykania futerka.
O biciu prawie zapomnieliśmy. Tylko kiedy ktoś machnie ręką, kulimy się jeszcze ze strachu.
Ja lubimy siedzieć w kącie i rytmicznie kiwać się do przodu i do tyłu. Pozwalają nam na to. Podchodzi wtedy do Ja Lisek i wkrótce zapominamy o smutku.
Lisek wywraca się na grzbiet i prosi o drapanie po brzuszku, tak śmiesznie wymachując łapami, że pewnego razu Ja zaczęliśmy wydawać dziwne dźwięki. Gaba piszczała: chi, chi ,chi, chi, a Robi wołał: ha, ha, ha, ha, aż nas rozbolały brzuchy. Ci średnich rozmiarów nazywają największego człowieka tatą, a mniejszego mamą i Ja zaczęliśmy też tak ich nazywać w naszym języku. O poprzednich rodzicach chcemy zapomnieć, ale nadal często budzimy się w środku nocy z krzykiem, bo śni się nam, że znowu tata bije mamę, albo że zamykają Ja w ciemniej, ciasnej szafie, w której szybko brakuje powietrza.
Za to te nowe dźwięki (to ha ha i chi chi) są dobre. Wywołują w Ja przyjemne uczucia. Vivi, Tomi, nowa mama i nowy tata, a nawet Ulana często je wydają. My też czasem chihamy i hachamy. Przeważnie w głowach, ale niekiedy na głos. Mama powiedziała do taty: – Posłuchaj, jak oni się pięknie śmieją.
Potem zdarzało nam się częściej śmiać.
Ale mówić głośno nadal nie umiemy. Ja poznajemy coraz więcej nowych słów w naszych głowach i dowiedzieliśmy się, że Gaba, Vivi, Ulana i mama to dziewczynki, a tata, Tomi i Robi to chłopcy. Ulana, ta najmniejsza, też nie mówi tak jak inni. Ale Ja oraz Lisek rozumiemy Ulanę najlepiej ze wszystkich domowników.
Ja nie wiemy tylko, do czego służą dziewczynki, a do czego chłopcy.
W nowym domu wszyscy są dla siebie mili i nawzajem sobie pomagają. W poprzednim mieszkalniku mama służyła do dawania jedzenia i płakania, a tata do bicia: czasem ręką, a czasem do kopania nogą. W naszym nowym domu razem jemy przy stole i wszyscy ze sobą rozmawiają i często się śmieją. Do nas też stale mówią. No i robią jeszcze tyle niezrozumiałych rzeczy.
Tylko Ja i Ulana nie robimy nic, poza zabawą i obserwowaniem zachowania pozostałych domowników.
Coraz częściej z całą rodziną oglądamy holo, co bardzo polubiliśmy. Równie chętnie przebywamy w ogrodzie. Lisek wychodzi z nami. Ja czujemy, że on jednak czasem się czegoś boi. Kiedy nad naszymi głowami przelatuje minilot, Lisek chowa się pod krzakami.

autor

szadunka

Dodano: 2023-06-04 13:50:13
Ten wiersz przeczytano 807 razy
Oddanych głosów: 21
Rodzaj Wolny Klimat Optymistyczny Tematyka Rodzina
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
zaloguj się aby dodać komentarz »

Komentarze (21)

anna anna

świetne opowiadanie z perspektywy małego dziecka
(takiego jak mój wnusiu Daniele, on też o sobie i na
siebie mówi Ja.)

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Z wielkim zainteresowaniem przeczytałam dalszy ciag
Twojego opowiadania. Dobrze, że już pomalutku wszystko
się normuje w zyciu małych bohaterów.

Pozdrawiam serdecznie :)

wolnyduch wolnyduch

Niezwykła opowieść,
sądzę, że minie jeszcze trochę czasu, nim dzieci wyjdą
z traumy i przyzwyczają się do normalności, nim zaczną
mówić, dobrze, że mają normalny dom, bez bicia,
krzyków, z normalnym jedzeniem i zapewnionym poczuciem
bezpieczeństwa.
Prozę przeczytałam z dużym za interesowaniem,
pozdrawiam Cię serdecznie :)

Halszka M Halszka M

Użytkownik usunięty, to ja:)

użytkownik usunięty użytkownik usunięty

Dobrze, że w końcu zawitała normalność w życie małych
bohaterów opowiadania.
Ps. Nie wiem, co to jest "holo", a może coś
przegapiłam w tekście.
Pozdrawiam Cię serdecznie Szadunko :)

Dodaj swój wiersz

Ostatnie komentarze

Wiersze znanych

Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński
Juliusz Słowacki Wisława Szymborska
Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński
Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński
Halina Poświatowska Jan Lechoń
Tadeusz Borowski Jan Brzechwa
Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer

więcej »

Autorzy na topie

kazap

anna

AMOR1988

Ola

aTOMash

Bella Jagódka


więcej »