Ostatni kęs
Żona mi zjadła,
ostatni kęs.
Kawałek mięsa,
z gatunku mięs.
Sobie schowałem,
malutką część.
Teraz mi rośnie,
do ciosu pięść.
Czemu mi zjadła,
dlaczego chciała.
Przecież dań mięsnych,
nie pożądała.
Żyła rośliną,
i jej odmianą.
Jadła te dania,
wieczorem, rano
Mnie oszukała,
bo skąd go brak.
W lodówce został,
po mięsie smak.
29/11/2023r
autor
Grand
Dodano: 2023-12-08 11:00:46
Ten wiersz przeczytano 338 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (4)
He he he , zapraszam do mnie na pieczeń wołową. Jak
zwykle z prostego zdarzenia dzieło sztuki. Pozdrawiam
To raczej komedia nie dramat
rozbawiła mnie sytuacja. (kto pierwszy ten lepszy)
Zabawna anegdota.