Ostatnie szepty przyjaciółki...
Przez całe życie byłam z tobą...
Mimo tego, jaka byłaś,
Wiedziałam, że inni ci nie pomogą,
Wierzyłam,
Że się zmienisz...
Jakże się pomyliłam!
Przecież to było oczywiste
że nie masz serca,
twe współczucie tak mgliste,
że nie masz duszy...
Przecież wiedziałam!...
Że cieszysz się tylko, gdy twe dłonie
brudne od zakrzepłej krwi,
Że raduje cię koniec,
na martwych twarzach zaschnięte łzy...
Nie chciałam w to wierzyć...
Przez cały czas chciałaś
w goryczy zatopić mój los,
Ciągle przygotowywałaś
dla mnie ofiarny stos...
Teraz stoisz przede mną
patrzysz w mą twarz,
twe oczy się śmieją...
Roztańczone płomienie,
Ból, tak okrutny,
Tak wielkie moje cierpienie...
Lecz nie będę krzyczeć,
nie pozwolę, by z moich oczu płynęły
łzy,
nie dam ci tej satysfakcji...
Po prostu odejdę,
zapomnę,
skonam spokojnie w płomieniach,
nie pozwolę ci się cieszyć z mojego
cierpienia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.