Pan Czas
Złość mnie chwyta Panie Czasie –
Pan się zjawia poniewczasie!
Czemu, gdy tak Pana trzeba,
Pan gdzie indziej się podziewa?
Czemu Pan nie płynie wolniej
bym poczuła się swobodniej?
No i w końcu, gdy łaskawie
Pan przysiada się przy kawie
z swym uśmiechem niewzruszonym –
jest Pan gościem nieproszonym.
Za późno,
za wcześnie,
na przekór,
na złość –
naprawdę potrafi dać mi Pan w
kość…
Droga Pani, po co złość?
Ze mnie jest solidny gość:
trwam tak samo w swoim czasie,
jestem stały i na czasie.
Twe łzy w rękaw ciągle zbieram,
roztrzaskane serce sklejam.
Ty nabroisz – ja łagodzę,
coś przypomnę ku przestrodze…
Ja z konfliktu wyjście wskażę
i się przy tym nie obrażę.
Ty chcesz tego, czego nie ma,
To, co daję – Ci nie trzeba.
Dobę czekać – „długo”
– mówisz,
dobę cierpieć też nie lubisz.
Lecz gdy kochasz dobę także,
wtedy doba krótka jakże.
Ja przychodzę – Ty się nudzisz,
jak mnie nie ma też marudzisz.
Czy ja jestem, czy też nie –
i tak źle jest, i tak źle.
Komentarze (7)
Świetny jak zwykle ... Jesteś po prostu taka jak
wszyscy piszą ...
Pozdrawiam
znakomite przeczytałem kilka razy jestem w zachwycie -
pięknie napisane dobry pomysł gdzie twe natchnienie -
pożycz wołam pożycz;))))
Pan Czas pozwolił mi przeczytać Twoje wiersze. Było
warto. Dziękuję Wam !
fantastyczny wiersz: dobre tempo, konstrukcja, świetny
temat, mało banalny, zaskakuje, bawi. język... już sie
takich dziełek nie pisze! a szkoda
Druga część jest znacznie lepsza od pierwszej
nasyconej pretansjami, wiersz jako całość podoba mi
się.
Piękny wiersz,przeogromne brawa,chylę czoła,bo mnie
raz jeszcze ,do czytania,wiersz twój woła))
Świetny wiersz. Plus