Pangea proxima
trwa czas zrastania. bo tak mu nakazuję
(niedoklęty sadopoeta, którego wiersze
znają wszyscy palacze okolicznych
kotłowni
potrafi przełamać garść ziemi
i ponownie złączyć)
jeszcze niedawno
myślałem, że się nie spełnisz
splotę sobie z wersów gustowną pętelkę
i fru - pod sufit, gonić cienie
udawać chmarę ciem tańcujących krzywo
dookoła świetlówki
wciąż mamy motyle pod żebrami
dzienne
rozmnażają się, skrzydlate łobuzy, chyba
przez pączkowanie
każdy - zdolny udźwignąć kontynent
jednocześnie - kruchy jak hipoteza
którą mogłoby obalić nawet dziecko żyjące
w dziesiątym wieku przed naszą erą
tym samym - niszcząc ten w sumie zabawny
kicz
wierszyk o desperacie
odratowanym przez miłość
chroba jasna, jak można
podjąć próbę samobójczą
jeśli nie zaczęło się jeszcze żyć?
- pyta mnie podmiot liryczny
dowiedz się u jednego z zasklepowych
mędrców
albo na dworcu
tam są cuda, legendy i niejedna
filozofia
ja jestem tylko prostym chłopakiem
od wyrywania skrzydeł

Florian Konrad



Komentarze (7)
W nawiązaniu do komentarza u Jazkółki: trzeci
najpaskudniejszy komentarz, jaki w życiu dostałeś.
Pozdrawiam.
cudo!
Oby za 10, 20 lat motyle nadal były pod żebrami!
Pozdrawiam :)
Tradycyjnie...nietuzinkowo i orginalnie :) milego dnia
:)
"wciąż mamy motyle pod żebrami
dzienne
rozmnażają się, skrzydlate łobuzy"- a to jest w życiu
najważniejsze- reszta to szmelc.
:) pozdrawiam i głos zostawiam +
U Ciebie jak zawsze dominuje pewna nietuzinkowość,
pozdrawiam :)