Pasażerowie statku kosmicznego...
Co raz więcej grup dziecięcych zbiera śmieci, ratując mały fragmencik naszej planety od zanieczyszczeń. Zastanów się dlaczego one to robią!
Motylek barwny, niezmordowana mrówka,
Ptaszek, co dziobkiem stuka, i czarna
krówka,
Co ogonem macha, tygrys i małpeczka,
Co w cyrku dzieci małe bawi z
miasteczka.
Wszystko, co rośnie, wszystko, co życiem
mieniąc
Glob na zielono barwi, tlen wydzielając.
Wszystko, co żyje rośliny pożerając,
Wszystko, co żyje wzajemnie się
zjadając.
I ludzi miliardy, a wciąż ich przybywa,
Świat ten zmieniając, siebie odkrywa.
Że stać ich na miłość, że stać ich na
litość,
Na racjonalizm, wiedzę, na rozwój,
mądrość!?
Ale biorąc wszystko z wielką
rozrzutnością,
To, co nigdy nie było ludzi własnością,
Niszczą, trują dla własnego komfortu,
Zabijają – nie po to by żyć –
dla sportu.
To, co przyroda gromadziła miliony
Lat, nie starczy nawet na trzysta.
Zmieniony
Obraz ziemi, zda się wiedzą tak potężną
Lecz czy mądrze? Jak wejdziemy w przyszłość
ciemną?
W przyszłość przez ludzi tworzoną, gdzie
codziennie
Z ich ręki kilka gatunków zwierząt
ginie,
I kilka gatunków roślin, gdzie pożary
Z ludzkiej ręki trawią ogromne obszary.
Z ich ręki dżungla zamiera, a powodzie
Coraz większe – lepiej się spływa
wodzie.
Już od setek lat nie ma dnia, by gdzieś
wojny
Nie było, szczęściem największym czas
spokojny.
Zachłanne zwierzę, okrutne i złośliwe,
Sprytne, zdolne, pamiętliwe oraz mściwe,
Pyszne ponad miarę – w swe ręce
przejęło
Stery statku Ziemia jako wielkie dzieło.
Statku Kosmicznego mknącego w
przestrzeni
Pustki niezmierzonej i nic się nie
zmieni
W trasie ustalonej, gdzieś w początku
czasu,
Której kres jest dalszy niż dumnej
ludzkości.
Statku kosmicznego bez pancerzy
twardych,
By życie chroniły istot delikatnych,
Od wiatrów kosmicznych, wszelkich
kataklizmów
Śmiertelnych promieni, głupoty
sterników.
Chroni ją tylko ta stara atmosfera,
Cienka i gazowa, przy ziemi biosfera.
Z tlenem i wodą, pełna dźwięków
przeróżnych,
Życia i ruchu,– w statku żywych
podróżnych.
Wszystko byłoby dobrze, świat ten
miliardy
Lat się bronił, życie przetrwało los
twardy.
Pięć razy gasło mając w losie przyczynę
Teraz człowiek niszczy – na siebie
wziął winę.
Ten statek kosmiczny, co zwany jest
Ziemia
Za lat kilka setek pilotów pozmienia..
Ja patrząc na to, co się dzieje, to
wierzę,
Pilotem już nie będzie człowiek, lecz
zwierze.
Chciałbym to zadedykować naszym władcom, władcom Ziemi. Ale co ich to obchodzi.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.