Pełnia
nie pozwoliłeś mi spać
gdy nocy od światła pełnej
dręczyłeś me skronie
zarzucając światła przynętę
swymi zimnymi dłońmi
rozbudziłeś niepokoje
wyławiając ostanią chwilę
spokojnego snu
nie pozwoliłeś mi spać
gdy nocy od światła pełnej
dręczyłeś me skronie
zarzucając światła przynętę
swymi zimnymi dłońmi
rozbudziłeś niepokoje
wyławiając ostanią chwilę
spokojnego snu
Komentarze (6)
7 wers bym zdecydowanie poprawił, abstrahując od
"otchłani" jest on za krótki, może "wprost w aurę
opadów"? I chyba należałoby jakoś te rymy (bardzo
dobre zresztą) uporządkować, albo z nich zrezygnować?
Są naprawdę bardzo delikatne i przez to mi sie
podobają. Ogólnie ciekawie choć bez rewelacji, ale
"idzie do przodu" :)
Wiersz jest ciekawy, ale ma duzo literowek, ktore
wypaczaja sens. Ostoi sie chyba jednak nie wylawia.
Ty - nie, on - chcę... Jak to trudno wytłumaczyć... Aż
do bólu ...
Jesteś bardzo romantyczną osobą... piękny, choć krótki
wiersz... :)
podobno tak właśnie pełnia wpływa na żywe istoty... (
szkoda, że nie na mnie!)
rozbudziłeś, przynęte, ostoje.
nie chce mi się sprawdzac, ale chyba tak to się pisze.