Pełnia
Kiedy wracam Zamojską w nocy
często księżyc spotykam na moście.
Z wyrzutem spoglądam mu w oczy
i tłumaczę jak można najprościej:
Popatrz, mówię, twarz masz czerwoną,
pewnie cały dzień siedzisz w karczmie.
Pijesz, płacąc blasku złotego mamoną
i marychę pewnie palisz ukradkiem.
Potem świecisz tak na pół gwizdka,
że się koty gubią w drodze za komin
nie oświetlasz zaułków i wystaw
w mieście moim nieodgadnionym.
Znowu wpadniesz do wody, do rowu.
Potem będziesz żałował występów,
Twarz ukryjesz ze wstydu w nowiu
a ja będę wędrował po ciemku…
Komentarze (17)
No i księzyc ma sporo za uszami...takie są pełnie XXI
wieku. Doskonale :)
:) Uśmiechną mnie wiersz
Serdecznie pozdrawiam