Pełnia objawień
I znów to przepełnienie -
chce się mówić, krzyczeć.
Nie ma nikogo obok, kto chciałby
wejść w nocną ciszę.
Piszę - pełnia objawów chorobowo
życiowych.
Zawrót, odwrót, upadek - szał umęczonej
głowy.
Niezrozumienie ze świata,
czymkolwiek jest i co znaczy,
ze świata, który nie chce
lub nie potrafi zobaczyć.
Niejeden poeta stąd odpadł - musiał
zdezerterować.
A mnie żal pana wierszy,
gdzie płyną, szeleszczą słowa;
gdzie tak potrafią uderzyć,
tak zadziwić, spłoszyć,
że umierając z zachwytu, otwieram -
zamykam oczy.
Tak mi żal pana wierszy. Dawno nie byłam z
nimi,
bolą niektóre powroty, bo wie pan,
coś gdzieś utkwiło. Może drzazga
lub motyl?
Na zawsze oplecione, jak bluszczem,
jak giętką lianą - myślą. Z bólu,
z miłości? Tęsknotą nienazwaną.
Komentarze (16)
Wersyfikacja w oryginale inna.