Pianista
......Dla W.Sz. .........
W płąnącej Warszawie przystało się
chronić,
Tobie artyście, Od muzyki stronić!
w szpitalu wodę brudną, z wiadra spijać,
słuchając jak oprawcy dobrze jest zabijać,
przyjaciele dawno zapomnieli, pomocy
udzielić nie chciał nikt, Władysława nie ma
już, po prostu znikł!Z puszką ogórków na
strychu się czając, dźwięki fortepianu w
akompaniamencie strzałów i wybuchów
słuchając, jeden serce okazał, i pomógł do
końca, nie zdążyłeś mu pomóc, nie zobaczy
już słońca, gdyby przyjaciel usłyszał
nazwisko, podałbyś mu ręke pomocną, teraz
nie masz nikogo tylko prace owocną, i
doświadczeń bagaż, zła było nadto Ty je we
wpomnieniach targasz...
.......choć był Żydem..........
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.