Pierwsze spotkanie
tak pięknie sie zaczęło
Świeże płatki topiły
zauroczone kłaczki zmysłów
nieporadna godzina rozciągała
rozczochranym puchem delikatność
fascynowała niewinność spojrzeń
w oddali odległe głosy twardniały
okruszkami herbatników zraszane usta
ciepło obmywała ekspresowa dworcowego baru
włóczyliśmy się po krwiobiegu miast
trzymając mocno każdy swój los
nie przypuszczając że usypiający
horyzont naszych warg
powoli zakrywają powracające chmury
wszystko sie rozpadło zanim powstało...
Beti
nieczego nie żałuję, tak miało być
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.