piorunem rażony
spojrzeniem rzuconym niedbale,
gdzieś spod rzęs bezwstydne zuchwałych,
nie prowokowałaś mnie wcale
bardziej niż parą nóg wspaniałych,
kiedy kpiąco zerkałaś na mnie
w półuśmiechu ukryta cała,
który powołał całą armię
żądz, by mnie zaatakowała.
stałem wpatrzony, wniebowzięty
w ciebie niby w święty obrazek;
zakochany od głów po pięty
i pewny, że będziemy razem,
czułem, że trafił we mnie piorun,
który się czaił w twoich oczach
przeszedł na wylot, bez oporu -
czarem zakochania otoczył.
1968 porażenie, 1998 artykulacja, 2008
zapis
Komentarze (22)
Wspaniałe porażenie,na dodatek na wiele lat,jak sądzę.
Piękny wiersz,
bardzo mi się podoba,
taki prawdziwy,trafiający do czytelnika.
Miłego dnia życzę:)
Piękne porażenie.Pozdrawiamn
VickThor trafiony :):) w samo serce. :)
mnie się podoba również:)
piorun z oka przebił serce,
pamiętam tylko Mendelsona
i nic więcej.
Pozdrawiam serdecznie
Pioruńsko się podoba :)
PS. *bezwstydnie
piękny wiersz!