Płomień świecy
Muzyką wiatru
zaproszony do tańca
płomień świecy
drży lekko spłoszony
pośród dźwięków
podniosłej ciszy
ciepłem swym pieści
spragnione me dłonie
Mrok się zagęszcza
nieme błaganie
stapia się z płomieniem
w jego nocnej pieśni
Ta chwila to wieczność
a węgiel „ponad czasu”
mój cień i cień świecy
na ścianie kreśli
Poruszana oddechem
skrzypi podłoga
drażniący zapach wosku
lepi się do skóry
lęk dłonie zaciska
na porcelanie szyi
duszność
oczy pijane
...ciało w kolorze purpury...

Paticzek

Komentarze (2)
Dobrze oddajesz atmosferę końca życia ,śmierci.Czuje
się przerażenie.Pozdrawiam.
ciekawy wiersz...pozdrawiam