Po cóż...
Po cóż daremnie się tak dręczyć,
innych słowami swymi męczyć,
i bez pokrycia rzucać zdania,
które nieprawdę chcą osłaniać.
Po cóż wysilać swe staranie,
gdy trudno znaleźć w nim uznanie,
i silić na fałszywe tony,
brnąc tak, głupotą nie zrażony.
Po cóż stosować tanie chwyty,
wszak teren jest już tak rozryty,
że próżno znaleźć miejsce całe,
od bzdur i oszustw ocalałe.
Po cóż tumanić i przestraszać,
kiedy przywara jest to nasza,
co ciągnie się od wieków wielu,
lecz nigdy nie osiąga celu.
Po cóż, na śmieszność która boli,
dajemy sobie tak pozwolić,
by bez pokrycia rzucać zdania,
które nieprawdę chcą osłaniać
Komentarze (4)
Dochodzenie do sedna ... mądrością pisane
Mądre i dojrzałe dywagacje na temat zycia.Zgrabnie
ujete wersami.Rytmiczność, bez zarzutu.Brawo.
tak... wiemy, że źle... i każdy chciałby inaczej...
piekniej... ale jak?
filozofia prawdy z klamstwem. i ostateczne , po cóż?
czyli jest jednak jakiś cel, ale po co? ja nie wiem i
Ty też..