Pod osłoną nocy
a kiedy noc tak piękna jak ta
pocałunku powiew przynosi
wypływam bez wioseł ufnie wpław
potokiem przejrzystych zaprosin
tańcem wiatru welon łopocze
syty grzechem pożądania skrzy
pod nim ciała niczym węgorze
w nagości wijące - ja i ty
wszechobecny zapach różany
przy wargach edenu w rozkwicie
niczym kochanek do raju bramy
oniemieniem tuląc obficie
gdy sztandarem jest moskitiera
polem bitwy płonące łoże
każdy dotyk chęć poniewiera
pieszczot skutkiem licznych pomnożeń
Komentarze (32)
Świetny.
Aleś wysmażył befsztyk - żarem wszystko płonie. Udany
erotyk.