Podarował mi oazę
Modlitwy na nic prośby i lament
zamarznięty w pokłonie spijając z ziemi swe
łzy
oddam złoto, platynę i najcenniejszy
diament
Byś wysłuchał mnie – to ja człowiek
zły
Obraz jest ciemny, choć słońce spogląda
odejdzie dopiero, gdy zbudzą się gwiazdy
zamarznięta postać, co wątło wygląda
jedynym ratunkiem – promień z Jego
twarzy
Nagle pustynia olbrzymia jak Jowisz, ze
swym wachlarzem
pod którym cień, cenny jak ropa
mięciutki dywan, na którym leże z Nią
razem
oglądam to wszystko, co odbija mi woda
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.