poeci bywają alkoholikami
na mojej ulicy, umarł kolejny staruszek
umarł bo chciał
takie miał życzenie, które wypowiedział
w dzień zmartwychwstania Jezusa
jego miejsce zajmie poeta
może artysta malarz
albo ateista
sąsiadka
co przyszła zza morza
czyta Koran na głos
i wiersze Heinego
jej mąż
typ podstarzałego, włoskiego amanta
wyszedł na taras, skosztować smaku
tytoniu
upchanego w bibułę
smutny jak jego pamięć o matce
którą zabili ci, niosący sprawiedliwość
ich syn
niedopasowany do życia
w pogniecionej koszuli
znoszonych butach
zapisuje swoje myśli
o wietrze schowanym w drzewach
i pierwszej wiosennej burzy
która umarła, zanim się rozpętała
matka z ojcem wiedzą
że ich syn umarł razem z nią
a ja?
ja muszę się napić
by stępić ból istnienia
Komentarze (4)
Witaj,
bardzo mi się podoba.
Dotyka zwykłych spraw w sposób poetycki.
Kreśli teraźniejszość na wzór historyczny.
Przewiduję, że będzie wspominana.
Opis rodziny b.oryginalny, a przecież prawdopodobny.
Gratuluję i pozdrawiam.
...ale alkoholicy bywają także poetami... Przejmujący
wiersz, oddaje całą istotę ludzkich
dramatów.Pozdrawiam.
:) Wiersz z mojej bajki ! Ładnie połączyłeś klamrą
ostatnią strofę z pierwszą
staruszek wolał umrzeć mając perspektywy
zmartwychwstania niż wegetować tu z bólem istnienia
czyli co - jest coś ważniejszego niż to życie?
Ja też, choć jestem kobietą...
piękny wiersz,
bolesny, ale piękny - o czymś konkretnym, co obok nas,
co nas dotyka również
Z przyjemnością czytam Twoje wiersze