Pogodynki (excerpt)
Znów twoje piękne oczy tak się chmurzą
i dmuchasz we mnie nieszczerości
wiatrami
a przecież zawsze było słońce między
nami
milczysz a cisza zawsze jest przed
burzą
W samotnym sercu grzmi i deszcz leje
studzisz rozpalone z miłości moje
płonące
ale po burzy przecież zawsze wyjdzie
słońce
dlatego zaczekam i mam wciąż nadzieję
Twarz twoja promieniała i taką była
jasną
zachwycony cały czas delikatnym ciałem
w bezsenne noce milcząc tak rozmyślałem
dlaczego jasne gwiazdy zbyt szybko gasną
Komentarze (16)
Wiatry nieszczerości mają podobny zapach do wiatrów z
jelit. Dobry wiersz Macieju.
A miłość trzeba pielęgnować.
Pozdrawiam serdecznie. :)