w pół drogi
strofa alcejska
Na swoich dłoniach nosisz znaki czasu,
zapach bigosu i kopytek z sosem,
znużone dźwięki kontrabasu
pośród gdakania niespiesznych niosek.
A w moich dłoniach wiersze usychają,
kielnia rdzewieje choć dłuto rzetelne,
i stara piła zgięta w pałąk
nad wielkim szlemem (zawsze bez jednej).
Ty dla mnie jesteś przepiękną muzyką,
a ja dla ciebie najwrażliwszym wierszem,
więc kiedy mówisz: „mój chłopczyku”
nic nie przemija... Wszystko jest
pierwsze.
Komentarze (13)
Czytam z prawdziwą przyjemnością...dla mnie wiersz z
najwyższej półki. Kocham takie klimaty
Prawdziwa miłość się nie starzeje, wiersz piękny jak
ta miłość.:))
Tak to już w życiu i w miłości bywa, że czasem bywa
się w pół drogi i nic dalej.
Witaj z nick-ąd:)
To nie jest pierwszy wiersz który dziś czytam ze
strofami alcejskimi.I też nie po raz pierwszy jestem
zafascynowany takim wierszem:)
Pozdrawiam:)
Cudowny!znów rozplywam się w zachwycie:)
Pozdrawiam:*)
Popłynęłam z tym wierszem... w melancholijnym
klimacie,
dziękuję za te słowa pięknie zrymowane. Pozdrawiam,
Justyna
Jak na "uschnięty" wiersz, jest tutaj
wiele soczystej,poruszającej treści :)
Horacy też byłby na tak.
świetny wiersz pozdrawiam
I się coś nowego dowiedziałam :)
Ja kopytka ino z masłem i cukrem. Jem, bo zrobić nie
potrafię :)
Pozdrawiam :)
Sięgasz do klasyki, a strofy przychodzą Ci znikąd :)
Poruszające wyznania podane w pięknej formie.
Pozdrawiam :)
Naprawdę serujesz cudowne... Pozdrawiam Cię -
wspaniały Poeto! -Pisz! - pisz... - bez poezji - zycie
nie mabarwy życia.
Przesyłam serdeczności:)
oj, bufeciarzu :) serwujesz cudowne wiersze :)