Port
Tysiąc dziwnych chwil
Znów iskrzy przy zaciśniętych,
w wietrze łzy..
Sztorm nędznie tym statkiem pomiatał
i bryza w porcie, niegdyś wzruszeń
bezliku.
Ściskam słowa, ptaki co odleciały
kto je przegonił,
kto z łodzi wyrzucał,
wypluł, by czekać?
Ale smaku nie oszukasz,
przyszedłem, sercem zwabiony
czoło podnoszę... widzę!
Słońce, dla którego żyłem,
światło, które nas prowadziło.
Jak uśmiech ust kropla
tak nie wiem czym żyłem.
autor
Easta
Dodano: 2013-12-15 19:01:59
Ten wiersz przeczytano 736 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (1)
ciekawie