Potrójny zmierzch
Powoli dogasa dzień.
Niebo czerwienią płonie.
Morska tafla mieni się i lśni.
Ożywczym powiewem wiatru
i wokalizą fal uwiedziona,
w boskie arydzieło natury
krok za krokiem wtapiam się.
Krzyk zbłąkanej mewy
niczym ból, tęsknota
rozdziera zamyślenie.
Szukam jej wzokiem.
Po piasku snuje się zmrok.
Morze rozmywa moje ślady.
Magnetyzm miejsca zniewala,
lecz pora wracać do swojego gniazda
w cichej przystani.
Tam moje człowiecze ślady
jeszcze nierozmyte
przez czas i zapomnienie.
Pożegnania, powroty
jak dni i noce wpisane w życie.
Trudno pogodzić się z tym,
że za wszystkim,
za każdym skrycie
zmierzch pełznie powoli.
Jakże dziwne uczucie serce spowija.
Komentarze (51)
Pięknie,
Jednak te ślady zostaną, chociażby w pamięci...
...
szłaś brzegiem plaży
wolnym tanecznym krokiem
morze przyglądało ci się
z zaciekawieniem i zachwytem
wiatr rozwiewał włosy uśmiechałaś się do siebie
myślałaś o czymś miłym niby ostatni dzień ale...
pozostanę tutaj wspomnieniem długo
...
Pozdrawiam serdecznie,
Miłego wieczoru
ładna melancholia z przemijaniem w tle.
Uroczy poetycki wiersz o przemijaniu. Porusza
wyobraźnię. Czytałam z zachwytem. Ślę moc czułych
pozdrowień:)
Witam,
jak miło gdy takie refleksyjne chwile potrafi Ktoś
opisać i nadać im poetyckiego wyrazu./+/
Pozdrawiam serdecznie.
refleksyjnie o przemijaniu... często zastanawia mnie
fakt, że najbardziej cenimy miejsca, gdzie nie ma
ludzi, a najbardziej przeżywamy, gdy ludzie są obok..
Pozdrawiam serdecznie
Gdy zaczynam czytać Twój wiersz, to mam nadzieję, że
złowię poetycką perełkę. I bardzo rzadko jestem
rozczarowany.
Dziś jestem uwiedziony wokalizą fal.
Miłego dnia Halszko :):)