Powieść Czas i Miłość
Zbudził ją natarczywy, powtarzający się
gong budzika. Wyłączyła go automatycznie
nie otwierając oczu. Pogrążona w myślach
leżała nieruchomo, próbowała przypomnieć
sobie każdy, nawet najmniejszy drobiazg
snu. Nadal cała drżała i odniosła wrażenie,
że czuje lepką ciecz w spodniach swojej
atłasowej pidżamy. Nie dowierzając snowi i
własnemu odczuciu, ostrożnie i z
zażenowaniem ( tak jakby popełniła coś co
nie wypada kobiecie zamężnej) wprowadziła
dłoń w spodnie pidżamy - poczuła jak się
czerwieni. Dłoń jej trafiła na ciepłą lepką
ciecz, teraz już nie miała wątpliwości -
przeżyła senny orgazm, którego skutki czuła
nadal jeszcze i co najgorsze odczuwała
potrzebę powtórnego jego przeżycia.
Dziwne pomyślała, dawno nic mnie się nie
śniło, a może się śniło tyle tylko, że snów
tych nie zapamiętała. Spojrzała na miejsce,
które zazwyczaj zajęte było przez męża,
(zdarzyło jej się dwukrotnie śnić, kiedy to
wsparta na łokciu patrzy na śpiącego obok
niej mężczyznę, który jednak nie był jej
mężem) lecz to miejsce było puste i gdyby
nie ślad odciśniętej głowy na poduszce to
by pomyślała, że tej nocy nie było go w
domu. Nic dziwnego myślała, w tym naszym
małżeństwie nie wszystko układa się
najlepiej. O Boże, powiedziała głośno nie
zdając sobie z tego sprawy, sama zaczynam
się oszukiwać. Nie najlepiej, a to dobre -
parsknęła z sarkazmem.
Leżąc czas jakiś jeszcze w swojej ulubionej
pościeli, poczuła nagle uczucie głodu,
które to spotęgował zapach świeżo parzonej
kawy i pieczonego pieczywa. W parę sekund
później usłyszała głos syna, Etna pora
wstawać - śniadanie gotowe. Muszę wziąć
prysznic odpowiedziała wytężając głoś, jako
że ich sypialnia tzn. męża i jej,
znajdowała się na pierwszym piętrze.
Pospiesz się usłyszała jeszcze wchodząc pod
prysznic. Aureliusz, bo to on w tym domu
zajął się sporządzaniem posiłków, które
wykonywał z wielkim kulinarnym
zaangażowaniem ku zadowoleniu całej
rodziny,.
Wchodząc pod prysznic usłyszała
automatyczną sekretarkę, która zaczęła
karmić ją stekiem codziennych informacji:
Pogoda, planowane drobne zakupy, kto
dzwonił itd. itp.no i oczywiście wiadomość
od męża, " Hii Etna, ten nasz nowy
pracownik zachorował, i jako że zadzwoni po
powrocie z Italii było za późno, żeby coś w
tej sprawie zmienić, więc mamy klasyka.
Musiałem wskoczyć za niego i jadę już do
Egiptu tą nową 50 siątką....Bardzo mi
przykro, ale właśni z tego powodu nastąpiły
pewne nieplanowane zmiany i to nie ja, lecz
Aureliusz zawiezie cię do sanatorium a ja
przyjadę któregoś dnia na odwiedziny. Dalej
nie miała już ochoty tego słuchać,
rzuciła - Elektra ende!
Epilog
Jesień.
Weranda - ostatnie wspomnienie.
Pożółkły, zwiędły i pomarszczony, i tak oto
przyszło nam razem konać,
wyszeptała cicho patrząc na liść, który na
jej dłoń właśnie opadł.
Uśmiechając się do swoich myśli dodała -
niczym do końca wierny kochanek, który
składa ostatni już pocałunek.Och, czy by
zechciał ?, na takiej brzydkiej
pomarszczonej,i w tym momencie jej nadal
jeszcze piękne zielone oczy przesłonił cień
smutku. To spowodowało, że głęboka ich
barwa stała się jeszcze bardziej
intensywną, a spóźniony promień
zachodzącego już słońca, który rozświetlił
te tak często wywołujące w sercach mężczyzn
dziwny niepokój źrenice, przybrały dawno
zapomniany odcień ciemnozielonego
szmaragdu. Najszlachetniejszego ze
wszystkich tych tajemniczych kamieni.
Kamieni o których się mówi, jakoby umiały
zniewolić duszę osoby, która się w nie
zapatrzy i zatrzymać wyłącznie dla siebie
zamykając ją w swoim wnętrzu. Inni dodają
jeszcze , że wszystkie te głęboko zielone
refleksy światła tych kamieni, to nic
innego jak blask pochodni niesionych przez
dusze błądzące po zielonych labiryntach w
poszukiwaniu drogi wyjścia.
Odrzuciła prędko tę myśl o pomarszczonej
dłoni, przypominając sobie żartobliwe słowa
często wypowiadane przez niego " przecież
ty wiesz kochanie, że gdy będziemy
świętować twoje dziewięćdziesiąte piąte
urodziny, a ja pomagając tobie zająć
miejsce przy stole ( może będziesz na
wózku, ty tak lubisz jeździć), powtórzę te
same słowa - kocham ciebie tak samo gorąco
jak w dniu naszego poznania i jesteś
najpiękniejszą kobietą na całym
świecie."
Powtórnie słaby uśmiech zagościł na jej
zmęczonej twarzy i usta, a właśnie - te
usta, które kiedyś były o tak intensywnym
karmazynowo-karminowym kolorze i podobne w
swojej wymowie do Don Bosco róży, zbitej i
nabrzmiałej w sobie. Róży, której pękający
pąk sprawia wrażenie, że za chwilę ukaże
się aromatyczna czerwona słodycz płynąca z
rozdartego jej karminowego wnętrza. Te usta
zaczęły bezwiednie szeptać ciepło słowa,
które on tak lubił słuchać " no patrzcie go
starucha, starszy ode mnie, takie tam metr
sześćdziesiąt pięć w kapeluszu a udaje
"męczczczciznę". Po chwili już bardziej
spokojnie i z odrobiną żalu w głosie dodała
, a poza tym tak naprawdę to nigdy ciebie
przy mnie nie ma, gdy ja tak bardzo za tobą
tęsknię i kiedy najbardziej ciebie
potrzebuję.
W tym momencie brwi na pomarszczonym czole
zbiegły się ku sobie do złudzenia
przypominające zapisane kartki pamiętnika,
który to spoczywał otwarty na jej kolanach
okrytych kaszmirowym pledem.
Nie wiedząc czemu nagle pomyślała, a to
Scheißkerl * i tym razem nie poczekał i
zostawił mnie samą. Poczekaj no ty, już
niedługo przyjdę do ciebie i powiem ci co o
tobie myślę! Po krótkiej jednak chwili
przypomniała sobie moment, kiedy to on
będąc już bardzo chorym ujął jej dłoń,
gorąco ucałował a potem jakby zażenowany
wyszeptał: " W ten skromny sposób, całując
tę piękną dłoń chcę podziękować jej
czarującej właścicielce, za wszystkie
kolorowe i najcudowniejsze dni jakie mi
ofiarowała zmieniając tym samym moje mało
ciekawe życie ". Co prawda skromny to
sposób podziękowania, myślała prowadząc
swój bezgłośny i ostatni już z nim
dialog.
W jej wpół przymkniętych oczach gasła
powoli ostatnia myśl, a zatrzymany uśmiech,
który zastygł ujęty w cudzysłów zmarszczek
w kącikach ust, zdawał się wypowiadać
ostatnie i niedokończone zdanie - " szkoda,
że wszystko co piękne tak krótko... "
Lekki podmuch wiatru zabrał z jej nadal
ciepłej dłoni klonowy listek, zostawiając
na niej wilgotny ślad w kształcie ust.
*Scheißkerl - gnojek
Może na wstępie postaram się wyjaśnić to co zamierzam pisać. Ma to być typowe romansidło, jedno z wielu jakie do tej pory ktokolwiek i gdziekolwiek napisał a czy zostanie zauważone , czy

gogvan




Komentarze (28)
Halina53, słuszna uwaga. Pracuję nad tym.
Serdeczne dzięki:)
Cała przyjemność po mojej stronie :)
Wena, pięknie dziękuję i pozdrawiam.
piękne opowiadanie+++++
ciepło pozdrawiam
p.s. ktokolwiek i gdziekolwiek
Z zaciekawieniem czytam...
Ten akspit trzeba poprawić...
Pospiesz się usłyszała jeszcze wchodząc pod prysznic.
Aureliusz, bo to on w tym domu zajął się sporządzaniem
posiłków, które wykonywał z wielkim kulinarnym
zaangażowaniem ku zadowoleniu całej rodziny,.
Aureliusz....wyjaśnienie co zrobił....tak na
marginesie...to tylko spistrzeżenie czytelniczki,
bejowianki...miłego dnia
Ciekawie. Z przyjemnością przeczytałam :)
Miłego wieczoru.
Odradzam kategorycznie lektury mojego dramatycznego w
wymowie wiersza "Brak miłości".
Pozdrawiam serdecznie
Autor :)
Wpadnij na beja, zapraszamy :)
świetne pióro, pozdrawiam
To Twoje romansidło zapowiada ssię ciekawie - wciąga.
Pozdrawiam serdecznie.
Życzę miłego popołudnia :)
Lekkie pióro plus wyobraźnia mogą się pobrać i może
być owoc smakowity
Pozdrawiam:)
Lekkie pióro plus wyobraźnia mogą się pobrać i może
być owoc smakowity
Pozdrawiam:)
Bardzo romantycznie i wciągająco :) Pozdrawiam
serdecznie +++
Zdrowie...., dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam
serdecznie.