Poza sobą...
Więc pamiętaj, kiedy jestem poza własną
kontrolą
I nie obejmuje mnie już mój rozum
Mówię tylko prawdę, bo przebywam poza
umysłem
Nie kłamię wtedy, gdyż nie trzymam się w
ryzach...
Gdy ogarnia mnie mój świat
Kiedy widzę w nim pewne granice
Jestem bezpieczną w tej kuli
Lecz nie odnajduję w niej sensu
Bo sens wygasa wraz z zapaleniem umysłu
I panuję nad moimi zmysłami
Jeszcze, jeszcze, póki mogę tak, jeszcze
Ponieważ wraz z tymi chwilami odchodzą
myśli
Więc pamiętaj, kiedy jestem poza własną
kontrolą
I nie obejmuje mnie już mój rozum
Mówię tylko prawdę, bo przebywam poza
umysłem
Nie kłamię wtedy, gdyż nie trzymam się w
ryzach...
A kiedy już jestem poza sobą
Potrafię przejść poza pewne granice
Takie, które mam sama ze sobą
Do których w rozumie się nie zbliżam
Ten świat jest wtedy jakby wspanialszy
A ja balansuję między dobrem i złem
Później mam wyrzuty sumienia
Zatracam się, kocham się zatracać...
Więc pamiętaj, kiedy jestem poza własną
kontrolą
I nie obejmuje mnie już mój rozum
Mówię tylko prawdę, bo przebywam poza
umysłem
Nie kłamię wtedy, gdyż nie trzymam się w
ryzach...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.