Pozegnanie z Gawronem
Czekam
czekam nadal stojac
przy otwartym oknie
pytam innych Gawronow
czy nie widzieli Cie...
Nie.
Czekam
ale nogi bola ze zmeczenia
zemdlalam z braku sil
i z braku Twej bliskosci
Nie pozwol mi zapasc w spiaczke
smierc tak bliska...
Czuje na policzku jej oddech
muska me wlosy dlugim szponem
Ale ja chce czekac
i tak trwam
nie tracac wiary, ze wrocisz
Choc nadzieja ulatuje ze mnie
jak zuzyte powietrze
A ja ciagle chce je wdychac
Chodz...
Przytul mnie swym skrzydlem
bo nie wiem ile wytrzymam
bo nie wiem kiedy smierc
zaprosi mnie na filizanke kawy
Nie mam sil
one szybuja nad moja glowa
Tylko puste lzy-to mi pozostalo
to i tak...
Gawronowi, ktory odlecial na zawsze-nie wroci...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.