Pożegnanie z poezją
Siedzę na wysokiej górze, patrzę na doliny
które pochłania wieczorna mgła, wokół jest
tak cicho że słyszę jedynie własny oddech i
bicie serca.
Myślę o minionych dniach, miesiącach,
latach za które chciałem Ci podziękować.
Jestem wdzięczny że byłaś że mną kiedy
miałem złamane serce ale i wtedy gdy
przygniatała mnie samotność.
To ty nadawałaś wspomnieniom realnych
szkiców, malowałaś obrazy przyszłości w
których odnajdowałem nadzieję.
Byłaś mą przyjaciółką z którą szedłem ramię
w ramię przez najmroczniejsze ścieżki o
różnych porach życia.
Dziś odbyliśmy swą ostatnią podróż, tu na
tą wysoką górę na której możemy w ciszy
ułożyć ostatni element układanki mojego
życia.
Sięgnij ostatni raz wzrokiem po horyzont i
zobacz ile razem przeszliśmy, usiądźmy na
skraju urwiska i oprzyj się o moje ramię
jak ja opierałem nieraz skroń na twoim.
Wsłuchaj się w tą ciszę która otula nas jak
mgła te doliny pod nami. Ale zanim odejdę
chce jeszcze tylko złożyć na twym policzku
pocałunek wdzięczności a do ucha
wyszeptać...żegnaj ma ukochana Poezjo.
Komentarze (6)
zaskoczyłeś puentą.
Ciekawa personifikacja, którą odkrywamy w puencie.
Popieram rozmowy z poezją. Pożegnania nie popieram.
Pozdrawiam :):)
Pożegnanie z osobą- z Nią?
Podoba mi się wiersz.
Tyle czułości w tym pożegnaniu, że ma się wrażenie
jakby było to pożegnanie z kobietą, ale poezja też
jest rodzaju żeńskiego:)
Myślę, że nie ma co się z nią żegnać, lepiej
powiedzieć do zobaczenia, za jakiś czas...
Dobrej nocy życzę.
co skłoniło do tego tekstu... poezja jest jak tlen
nijak się żegnać a jeśli? - to może wpółotwarte kartki
dobrze by było zostawić...
Cudny tekst, bardzo mi się podoba.
Może jednak to nie jest ostateczne pożegnanie?
Pozdrawiam serdecznie :)