Prawo
Wertuje od świtu
tak stronę po stronie
i znaleźć nie umiem
nic na twą obronę
i brzytwy się chwytam
choć rani me dłonie
a prawda umyka
chyłkiem w ciemną stronę
Nie broni się sama
nie ma na to siły
gdy wilki i sępy
do szczętu zdławiły
godności Twej resztki
i honor i dumę
i błądzę i kluczę
i nic nie rozumiem
A Ty kulisz się w pancerz
z ołowiu i stali
z przyłbicą zamkniętą
słaby wycofany
i płytki już oddech
pomruki na sali
właściwie przysięgli
już zdecydowali
I wyrok wydano
bez uzasadnienia
bo względy zacności
w uśpionych sumieniach
wpatrzone w opaską
przesłonięte oczy
nie chciały spostrzec
i za prawdą kroczyć
I nagła cisza
w mroku korytarza,
słowa werdyktu
jak kamienie z góry
zagasła iskra
myślą podsycana
że prawda od fałszu
zostanie odsiana
Komentarze (11)
12: toto tak to - to tak to, jak lokomotywa..
Wciaga glebokie przeslanie wiersza.
Klaniam sie nisko. :)
Piękny i refleksyjny wiersz!
Czyta się jak dzieła z epoki romantyzmu. Wzniośle...
Serdecznie Cię pozdrawiam
Wspaniale napisane, zmusza do refleksji. +
świetna diagnoza, choć śmiertelna.
Dura lex
Głos mój
"zagasła iskra
myślą podsycana
że prawda od fałszu
zostanie odsiana";
pomilczę w zadumie...
Świetna refleksja; pozdrawiam serdecznie
Włsnie takie niebanalne wiersze są potrzebne,
pobudzają wyobraźnię. Cieplutko pozdrawiam.
Wiersz zatrzymuje.
Skłania do zadumy i refleksji.
Pozdrawiam serdecznie
Jak ziarno od plew i rozłączone to, co nie może być
obok siebie, bo nijak ma się ze swoim znaczeniem, ideą
i sensem.
Dory wiersz. +
Pozdrawiam pięknie ;-)
Ciekawa refleksja wraz z puentą, pozdrawiam
serdecznie.