Profanacja
Między filarami konwenansów z granitu
archaicznej wiary piedestał marmurowy
Na nim spowiadamy się pieszczoty
dotykiem
Dookoła tłum zakutych w świętości okowy
Pozwólmy im patrzeć,niech swój wzrok
nasycą
chwili dla nich nie znanej widokiem
Zdewociała moralność zatruje jadem ich
dusze
My nasze nakarmimy owocu porządania
sokiem
Pozwólmy im słuchać, hymn miłości
gorszący
Przy wiatru muzyce oddechami śpiewany
Niech zatkają swe uszy jak zawsze
hipokryzją
Ten święty gniew namiętnością
prowokowany
Chłód kamienia pieści Twą rozpaloną
skórę
Zimne krople deszczu po plecach mych
spływają
Ich zawistne spojrzenia, jadowite
modlitwy
Jeszcze bardziej ogień naszych zmysłów
wzniecają
Gniew fałszywych bogów gromem
wykrzyczany
błyskawice zazdrości znaczą nieba
atrament
gdy ciała nasze na ołtarzu obłudy
grzech na ich oczach zmieniają w sakrament
Komentarze (2)
No proszę, to jest erotyk wymowny, ale jakże
przepełniony skromnością.
Witaj kruku82
Dla mnie, moim skromnym zdaniem ten wiersz i wszystkie
twoje wiersze są najwyższych lotów.
Pozdrawiam