Proszę państwa do gazu
masa mięsa tłoczy się wokół mnie
wszyscy do gazu
do gazu
na śmierć
zero litości
zero miłości
wykąpcie się w swojej śmierci
ludzie umierają
ludzie umierają
to normalne
nikt nie patrzy
nie widzi
nie czuje
odwracają wzrok
zakładają słuchawki na uszy
głupie śmiechy
niech umierają
będzie mniej smrodu
mniej kału
a wy? co tak stoicie?
do gazu
do gazu
na śmierć
na śmierć
zero litości
zero miłości
nie ma tu miejsca na uczucia
spalcie się z waszym złotem w macicach
i brylantami w tyłkach
matko, twoje umierające dziecko
biegnie za tobą
woła cię
matko
bierz je na ręcę i do gazu!
do gazu!
nie wypieraj się swej miłości
wyrodna matko!
ryki, wrzaski, skomlenia
- wody, powietrza!
zamknąć się!
seria strzałów
do gazu!
do gazu!
zero litości
zero miłości
zero nadziei
na lepsze życie
zabij mnie szybko
nie chcę przesiąknąć waszym złem
wolę umrzeć niewinną lilią
niż żyć ścierwem w tym piekle
Komentarze (2)
Widzę, że tytuł zaczerpnięty z Borowskiego, ale to
dobrze mieć inspiracje.
Mnie poruszył, więcej nie traba pisać.
Świetny wiersz! Potrafi poruszyć dogłębnie, czyta się
lekko a daje wiele do myślenia. Super.