Przebudzenie
Sny wymykają się
powoli
te lepsze barwy
giną tymczasem
chłodny powiew
na ciepłej skórze
kropelki potu
tętniącej krwi
zanika oddech
starożytnych bogów
szepczących do ucha
o niepamięci
leniwe promyki
wdzierają się
bezwiednie kalając
spokojną skroń
nie ma już duchów
ukrytych w alkowie
bezwonnego dotyku
anielskich piór
wszędobylskie głosy
rozbijają mury
królestwa
niewinnej ciszy
Z otwartą powieką
nie widzę mroku
wolę malować
paletą czerni
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.