Przed zimą
Jesień wylewa się z ram
nagich gałęzi krakaniem wron
w objęciach wiatru mocy
trzepie dywan co klon
rozłożył po mroźnej nocy
i czasem zanuci gołębiom
taki szarawy pejzaż czekania
za czymś za kimś co przecież
nie wróci i wtedy widać moment
pojednania aury i ludzi
poranki szkliste na kałużach
tańczą z wróblami jakby
były na ślizgawkach pękających
pod spieszącymi butami
a tam gdzieś na skraju lasu
nocą lampiony z gwiazd prowadzą
lisa na smak żywej potrawy
którą sam przyrządzić musi
jeszcze niewidoczny bo śniegowych
znaków nie zostawi
noc księżycowa długo zabawi
na zimnych oszronionych polach
autor Iwona Derkowska
Komentarze (6)
Pięknie i plastycznie., :)
Pięknie opisała już późniejsza jesień. Wkraczamy di
zimy, pojawił się śnieg i jest chłodniej. Pozdrawiam.
podobają mi się i te
poranki szkliste na kałużach
i lisa na żywej potrawy
którą sam przyrządzić musi.
Słowem fajnie, obrazowo.
Pięknie namalowałaś...
Pozdrawiam.
Witaj
Bardzo obrazowo oddałaś jesienny pejzaż udekorowany
dywanem klonowych liści.
Ślę serdeczne pozdrowienia Iwono.
Piękny wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)