Przestroga
nasze życie jest miłością...
Droga do gwiazd, droga do słońca,
Żmudna i ciężka, bardzo męcząca.
Ciągle z niej skręcam i wiecznie zbaczam
Lecz zawsze także na nią powracam.
Czasem bez wiary, czasem z nadzieją...
Że ciemne chmury wiatry rozwieją,
Że rosa mgły nie spowoduje,
A mnie samego ktoś uratuje.
Wiecznie tak trwam w mym przekonaniu,
Marząc o szczęściu, tańcu, lataniu...
Lecz chyba tylko śmierć jest
spełnieniem,
Epilogiem trwania - uwieńczeniem!
Jedynym pewnym, wielkim sukcesem,
Który i tak odejdzie wraz z echem...
Więc po co jak Syzyf szukać radości,
Skoro odejdę by pogrążyć się w nicości.
Z goryczą przełknę życiową strawę,
Pokocham ciemność i gęstą lawę...
Sam siebie będę nienawidził,
Brzydotę wielbił, piękna się wstydził!
Podpalę serce - krwią ociekające.
Żywe jeszcze... Miłością tętniące...
Komentarze (1)
Nawet gdy tam jest dobrze,
w co kościół nam wierzyć każe,
pozostań między nami-
i odrzuć posępne miraże