przyjacielu
Odrzucając wszelkie, również piękne
myśli,
czyszcząc duszę z blasku,po przeżytym
życiu.
Zastanawiasz się przyjacielu,co przyniesie
chwila.
Ta która nastąpi, gdy nadejdzie zmroku
czas.
Stojąc nad strumieniem z własnych tkanym
czynów,
jesteś jak pszczoła w strugach wiosennego
deszczu.
Jak dziecko we mgle, jak ptak co stracił
głos.
lecz jesteś przyjacielu, istniejesz,
oddychasz.
Czas nie leczy, czas zabliźnia odniesione
rany.
Nie dane nam myśleć, nie dane oczekiwać.
Musimy iśc dalej, jak prowadzi los.
Przez innych dla nas tkany, z mroku i
światła.
Więc zaciągnij szelki, uprzęży
właściwej,
Zrób ten jeden, ten jedyny dzisiaj w górze
krok.
A gdy ziemia zacznie zbliżać się z zawrotną
szybkością,
nie myl przyjacielu, euforii ze złością.
Łyk adrenaliny, a następnie ból.
A potem, potem czeka nas forsowny marsz,
bez myślenia, bez wspomnień, bez istoty
chwili.
Potem, my będziemy się o czas swój bili.
A po wszystkim znów siądziemy,
dzierżąc w dłoniach szklany.
Los swój sami spleciemy, z tym co do dziś
znamy.
I gdy przyjdzie żałować, za przeszłości
grzechy,
z uniesionym czołem staniemy przed
chwilą.
Po której już losu nie będziemy częścią,
a jedynie znakiem, co nas tu wyróżni.
Spoczniemy, jak po długiej podróży
podróżni.
Komentarze (3)
Dziękuję Wam :) za słowa wsparcia:)
Ciekawy refleksyjny tekst:}
Fajny, ciekawy w treści Wiersz. Pozdrawiam.