Przysmak kanibala
Czarny kanibal spośród trylionów ludzi,
Wybrał ją, lecz nie chciał się z myślą
budzić
Że jej posmakował, poczuł jej krew
Która spływała jak po śmiertelnikach gniew
Myślami przestępczymi penetrował ją w
każdym calu
Obłudny diabeł powiadał: „Mi ją
ofiaruj”
Odezwała się także ta anielska strona
„Nie możesz, przecież ona jest cukrem
solona”
Przez zamknięte oczy widział ofiarę bladą
Z własnych ust perłowych traconą
Zadurzył się w niej po czubek głowy w tej
chwili
Kanibal i ona życiem się karmili
Pragnął trzymać przy swej piersi jej
wyrwane serce
Lecz wziął tylko duszę wieczną w ręce
Wyłonił ją ze swych anielskich oczu
Głodu innych przy niej nie poczuł
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.